Rodzinna gorączka shar-pei to genetyczna choroba tej rasy. Jest chorobą zapalną, której głównie towarzyszą: nawracająca gorączka i obrzęki stawów. Jest bardzo niebezpieczną chorobą, gdyż powoduje odkładanie się amyloidu, prowadząc do amyloidozy wątrobowej lub nerkowej.
Nie będę opisywać tej choroby z medycznego punktu widzenia, bo się na tym nie znam. Opiszę tylko przypadek mojej Szelmy, która pierwszą gorączkę miała w wieku 3 lat, czyli już prawie 7 lat się z nią zmaga. Gdy wystąpiła po raz pierwszy obydwoje z mężem bardzo spanikowaliśmy. Szelma nie mogła zrobić kroku, cała się trzęsła i dyszała, a jej gorączka sięgała 41,5. O 1 w nocy dzwoniłam do całodobowej poradni weterynaryjnej i uzyskałam informację, by podać pół pyralginy. Od tego czasu pyralgina gości na stałe w mojej apteczce, choć teraz używam jej znacznie znacznie rzadziej. Mąż niemalże na sygnale jechał szukać apteki, przywiózł lek i jej zaaplikowaliśmy. Dodatkowo zrobił jej letni prysznic. Po 24 h objawy ustąpiły.
Każdy kolejny rzut to nowe doświadczenia, nowe obserwacje. Po tylu latach już wiem, że powtarzającymi się objawami są:
- dreszcze - są pierwszym zauważalnym symptomem gorączki i, co dziwne, wtedy Szelma nie ma jeszcze podwyższonej temperatury (wielokrotnie, po zauważeniu dreszczy, mierzyłam jej temperaturę i miała 38 stopni C - to jest jej "normalna" temperatura),
- szybki przyrost temperatury (ok. 1 h po zauważonych dreszczach, gorączka sięga już grubo ponad 40 stopni)
- mętny wzrok
- obrzęk stawu skokowego, uniemożliwiający chodzenie
- brak apetytu.
Mam to szczęście, że pracuję w domu i mogę kontrolować przebieg tej gorączki.
Moje sposoby postępowania:
Gdy temperatura jest w początkowym stadium, to w pierwszej kolejności (za radą Pani Weterynarz) robię jej okłady na karku ze zmoczonego w wodzie (ale nie bardzo zimnej) ręcznika. Ponieważ Szelma podczas gorączki w ogóle nie wstaje (widać, że obrzęk łapy sprawia jej ból), poję ją na okrągło wodą ze strzykawki. Podczas gorączki nic nie je, więc również ze strzykawki podaję jej ugotowane i ostudzone siemię lniane. No i mierzę temperaturę średnio co godzinę. Gdy temp. powyżej 40,2 - 40,5 stopni utrzymuje się dłużej, wówczas podaję pyralginę, by jej nie męczyć. Gdy widzę natomiast, że temp. wynosi przykładowo 40 stopni i nie rośnie, wówczas stosuję tylko okłady.
Rozpoznanie:
Po pierwszym rzucie gorączki, Pani Doktor zleciła badania, na podstawie których rozpoznano chorobę:
- badania morfologiczne (z rozmazem) i biochemiczne krwi, które przeprowadzamy średnio raz na rok
- badania moczu (obecnie kontrolnie powtarzam je co miesiąc)
- testy w kierunku chorób odkleszczowych
- badania usg jamy brzusznej ze szczególnym uwzględnieniem nerek (przeprowadzane średnio raz na rok) - podczas ostatniego badania przeprowadzonego w lutym br. uzyskaliśmy informację, że zmiany w porównaniu z rokiem poprzednim są śladowe, więc HURRA 😀
Z tego miejsca pragnę bardzo serdecznie podziękować Pani Doktor Bogusławie Wojciechowskiej, która wspaniale opiekuje się Szelmą. Podczas badań usg, które okresowo przeprowadzamy w innej klinice (rekomendowanej przez Panią Doktor), usłyszeliśmy, że nasz pies jest bardzo dobrze prowadzony. I ja się z tym zgadzam w 100%. Stosowane metody leczenia są zawsze jak najbardziej naturalne - oczywiście, zdarzają się sytuacje, że trzeba podać antybiotyk (np. zapalenie ucha), ale generalnie Pani Doktor aplikuje jej leki homeopatyczne oraz ziołowe, które przynoszą niesamowite rezultaty. Poza tym, kilkakrotnie zdarzało mi się, że Pani Doktor przyjmowała nas po godzinach otwarcia gabinetu (pamiętam, jak o 22 jechałam z Szelmą na podanie elektrolitów, bo była odwodniona i wykończona kolejnym napadem gorączki). Dziękuję również za wsparcie smsowe - wiem, że zawsze możemy na Panią liczyć!!!
Myślę, że stan zdrowia 10-letniej już prawie Szelmy jest kompilacją wzorowej opieki lekarskiej, regularnych badań, wieloletniej współpracy oraz naszych doświadczeń i obserwacji. I chociaż napady gorączki nadal występują, to nauczyliśmy się z tym żyć. Warto również wspomnieć, że po konsultacjach z Panią Doktor, podjęliśmy decyzję o podawaniu kolchicyny, którą Szelma zażywa nieprzerwanie od maja 2015 r. Lek ten ma za zadanie przeciwdziałać rozwojowi amyloidozy. Potwierdzeniem są badania usg, które wykonujemy raz w roku.
Tak oto prezentuje się moja 10-letnia Piękność 💗
W chorobie tej najgorsze jest to, że nie ma żadnej cykliczności pojawiania się
gorączki. W grudniu ubiegłego roku było apogeum, gdyż pojawiała się
średnio co 5 dni. Szelma była wykończona. Dlatego też, nigdy nie zostawiamy jej samej dłużej niż na 2 h. Gdy musimy wyjechać, pozostaje pod opieką mojej Mamy, której dom Szelma traktuje jak swój własny.
Mam ogromną nadzieję, że post okaże się przydatny. Być może nasze doświadczenia i sposoby przydadzą się właścicielom tej przeuroczej rasy. Jeśli możecie, to podzielcie się proszę informacjami, czy Wasze sharpki również chorują na rodzinną gorączkę. Jeśli tak, to jakie macie patenty, by im pomóc?
Pozdrawiam
L.
Witam rownirz od kilku tygodni meczymy sie z ta goraczka,jedna wielka.masakra:(
OdpowiedzUsuńJa mam suczke shar pei i ma gorączkę od trzech lat teraz ja dopadły nerki i stan był krytyczny czy jest tu ktoś kto miał podobny problem i jak się skończył. Moja suczka jest teraz na kroplówkach stan trochę się poprawił ale wyniki są złe
OdpowiedzUsuń