piątek, 25 listopada 2016

DIY - Rewelacyjny środek do mebli

W swoim życiu przerobiłam już wiele różnych środków do czyszczenia mebli - Pronto, Mr Magic Antistatic, preparat do mebli z FM i wiele innych, których nazw teraz nie pamiętam. W mojej opinii wszystkie łączy jedno: SĄ STRASZNIE DUSZĄCE. U mnie w domu drażniły przede wszystkim psa, który bardzo potem psikał. 

Któregoś dnia postanowiłam, że zrobię sama swój środek do mebli. A jako, że jestem ogromną miłośniczką octu spirytusowego, który jest głównym składnikiem wszystkich moich domowych środków czystości, wykorzystałam go również i w tym przepisie.

Do przygotowania domowego preparatu do mebli potrzebne będą:


2 szklanki wody
1/2 szklanki octu
3-4 łyżeczki gliceryny (akurat mi się skończyła, więc dodałam oliwę, ale zdecydowanie wolę glicerynę)
olejki eteryczne (według uznania)
butelka lub pojemnik z atomizerem

Przygotowanie jest banalnie proste ;) Do butelki wlewamy wszystkie składniki i dokładnie mieszamy. WAŻNE: każdorazowo należy wstrząsnąć butelką przed użyciem, żeby gliceryna wymieszała się z resztą składników.
Ponieważ ciągle stosuję ten środek, przygotowuję go od razu w większej ilości. Na proporcje, które podałam powyżej, dodaję ok. 20-25 kropli olejków eterycznych. Moim ulubionym połączeniem są 3 olejki: cytrynowy, pomarańczowy oraz grejpfrutowy. Zapach octu dla wielu jest nie do zaakceptowania, dlatego warto użyć olejków, które moim zdaniem niwelują go. Mnie osobiście zapach octu nie przeszkadza, ponieważ używam go naprawdę w ogromnej ilości podczas sprzątania i kojarzy mi się z czystością.

O właściwościach octu nie trzeba już pisać, wiele na ten temat jest informacji w sieci. Myślę, że jest chyba najtańszym i jednocześnie najskuteczniejszym składnikiem w domowych środkach czyszczących. 
Dodatek gliceryny sprawia, że jest to środek, który zapobiega osadzaniu się kurzu i delikatnie nabłyszcza powierzchnie. 

Preparat ten używa również moja Mama, która posiada czarne meble. Spytałam ją czy jest z niego zadowolona. Powiedziała, że gdy używała inne środki tego typu, to właściwie już na drugi dzień widoczny był kurz. Po zastosowaniu domowego preparatu, kurz pojawia się ok. 4 dnia. Myślę, że jest to najlepsza rekomendacja.

Serdecznie zachęcam do wypróbowania tej mikstury. Ma działanie antystatyczne, jest bardzo tania, łatwa w przygotowaniu i przede wszystkim skuteczna.

Pozdrawiam gorąco
L.




poniedziałek, 21 listopada 2016

Nie interesuje mnie bycie zwykłym człowiekiem!!!

Niedzielny wieczór. Mąż wraca ze szkolenia z Kalisza i daje mi koszulkę z takim oto napisem:


I taka refleksja mnie naszła: kim właściwie jest ten zwykły człowiek? Według mnie, to człowiek, który stoi w miejscu, nie chce się rozwijać, żyje tylko tu i teraz w tym swoim szarym świecie, ciągle z podkówką na twarzy.
Ja tak nie chcę!!!

Ja chcę być szczęśliwa po prostu. Chcę żyć w zgodzie z naturą. Chcę umieć dostrzegać pąki na drzewach czyniące wiosnę, chcę widzieć spadające kolorowe liście, chcę odgarniać śnieg na balkonie, chcę czasami się zatrzymać, a nie tylko gonić z językiem na wierzchu. Chcę się umieć cieszyć z małych rzeczy i nie marudzić, bo wieje, bo za zimno, bo za ciepło, bo pada. Chcę...
I tutaj moje wewnętrzne JA powiedziało: jak tego chcesz to tak zrób. I wiecie co??? Bardzo się staram. Wielokroć pomaga mi w tym moje mentalne GURU - kołcz mike - który potrafi tak dokopać i zmotywować, że klapka w mózgu się otwiera i aż chce się działać.

Czasami, gdy mam zły dzień, nic mi się nie chce, a robota w firmie czeka, to odpalam mój ukochany kawałek Michała: https://www.youtube.com/watch?v=ERvyBjKdMUo. A potem pracuję, aż miło popatrzeć ;) Serio!

Nie interesuje mnie bycie zwykłym człowiekiem i już!
L.

Ps. A Wy jak radzicie sobie z przeciwnościami losu??? 




środa, 2 listopada 2016

Denko - 10/2016

Kosmetyki... to mój świat, moja fobia. Kiedyś kupowałam je namiętnie. Obecnie zamierzam zmienić pielęgnację na bardziej naturalną i sukcesywnie wykorzystuję zapasy. Kiedyś ważna była dla mnie ilość, teraz stawiam na jakość. Wynika to zapewne ze zmiany sposobu myślenia, ciągle dążę do minimalizmu i chociaż czasami ulegam pokusom, to uważam, że jestem na dobrej drodze :)

Mam to szczęście, że nie jestem alergiczką i generalnie mogę używać kosmetyków bez obaw, że będę miała wysypkę, uczulenie itp. Niemniej jednak w otaczającym nas obecnie świecie, w którym jest ogrom różnych "ulepszaczy", wolę ich unikać. Uważam, że zarówno zdrowe odżywanie jak i specyfiki, które nakładamy na swoje ciało, mają ogromne znaczenie. Wiem wiem, znajdzie się pewnie wielu zwolenników drogeryjnych kosmetyków i bardzo dobrze... bo świat byłby bardzo nudny, gdybyśmy wszyscy byli tacy sami. Ogromną radość sprawia mi też przygotowywanie kosmetyków w domowym zakątku. Inspiruje mnie głównie Paulina Czarszka z kanału https://www.youtube.com/user/czarszka, której przepisy stosowałam już chyba milion razy i zawsze był to strzał w dychę ;). Korzystając z okazji, bardzo Ciebie Paulinko pozdrawiam, robisz wiele dobrego, dzieląc się swoją wiedzą i doświadczeniem :*

Pozwólcie, że nie zamieszczę poniżej zdjęć moich zużytych kosmetyków, gdyż zawsze rozcinam opakowania, wydobywam kosmetyki do końca i szczerze mówiąc opakowania nie wyglądają atrakcyjnie. Zamieszczę po prostu zdjęcia produktów z internetu ;) Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

I po tym przydługawym wstępie, przechodzę do rzeczy ;)
Płyn do soczewek iWear extracomfort All-in-1. Soczewki kontaktowe noszę już od 6 lat i nie wyobrażam sobie bez nich życia. Zapewne osoby, które nosiły przez wiele wiele lat okulary (ja musiałam je nosić od 4 roku życia) doskonale wiedzą, że kiedyś nikt nie wyglądał w okularach dobrze, oprawki były po prostu ohydne. Jeśli chodzi o ten płyn, to nie posiadam żadnej konkretnej recenzji, gdyż nie mam porównania. Od samego początku używałam tego i w mojej opinii robi, to co powinien robić. I już...


Podkład Shiseido - bardzo lubiłam go stosować, szczególnie w chłodniejsze dni, gdyż on fajnie nawilżał, doskonale stapiał się ze skórą. Używałam go zamiennie wraz z podkładami mineralnymi i byłam bardzo z niego zadowolona. Nie wrócę już raczej do niego, gdyż obecnie wolę używać kremu BB z Nuxe'a oraz minerały. Niemniej jednak, uważam, że jest to podkład godny polecenia. 

To było mega zaskoczenie... Jego wydajność powaliła mnie na łopatki. Z małymi przerwami używałam to ponad ROK!!! Ten antyperspirant ma bardzo dobry skład i generalnie byłam z niego zadowolona. Albo inaczej: byłam z niego super zadowolona w okresie jesienno-zimowo-wiosennym. Natomiast latem, zwłaszcza gdy szłam biegać w 35-stopniowym upale, wolałam używać bardziej dla mnie "pewnego" antyperspirantu z Vichy. Wiadomo, że ocena tego produktu zależy od indywidualnych preferencji, stopnia pocenia się itd. Czy go kupię ponownie??? Zdecydowanie tak!


Naturalny żel pod prysznic Planeta Organica Mango Butter - wg producenta żel ten sprawia, że skóra jest intensywnie i odpowiednio nawilżona, aksamitna w dotyku, miękka, elastyczna i jędrna. Moim zdaniem jest to produkt, który owszem nie wysusza skóry, ale co do intensywnego nawilżenia miałabym obiekcje. Zawsze po użyciu tego żelu, smarowałam ciało balsamem, gdyż moja skóra tego potrzebowała. Nie kupię go ponownie, gdyż uważam, że są lepsze żele pod prysznic.

Ukończyłam w końcu żel do mycia twarzy Anew Aqua Youth Cleanser z firmy Avon. Cieszę się, że go zużyłam, bo odchodzę od ich kosmetyków i na bieżąco denkuję moje zapasy. Na pewno nie kupię ponownie.


I na koniec - Korektor Instant Anti-Age Effekt Maybelline - to był bardzo dobry korektor. Używałam go pod oczy, bardzo lubiłam jego aplikator. Często mam problem z korektorami, bo za duża ilość wydostaje mi się z opakowania. W przypadku tego korektora tego nie miałam. Nie zbierał mi się w zmarszczkach. Jedyne zaskoczenie, to jego niespodziewane denko, gdyż w opakowaniu nie widziałam, ile jeszcze produktu zostało!  

To tyle na dziś. A co Wam skończyło się w ostatnim czasie? Za czym już tęsknicie???

Pozdrawiam
Lucyna